Oczekiwałam więc, że "Wersal, prawo krwi" będzie w podobnej stylistyce. Jednak pierwsze odcinki zawiodły mnie. Zaczynając od tego, że serial kręcony jest trochę w przytłumionych kolorach. Ale to szczegół. Głównie chodziło mi o to że film emanuje okrucieństwem, sceny są bardzo realistyczne. Coś w stylu "Gry o tron", która nie za bardzo przypadła mi do gustu. Trochę się to kłóciło z moją romantyczną wizją tych czasów. Z tego powodu darowałam sobie kilka następnych odcinków ale ciekawość wzięła górę. I tak przełom nastąpił w 9 i 10 odcinku.
Niektórzy narzekają, że serial jest monotonny i nie trzyma w napięciu. Trochę nie rozumiem tej krytyki, bo ja siedzę prawie przyklejona do monitora w oczekiwaniu co dalej nastąpi. Ale może to dlatego, że nie oglądam żadnych innych seriali i nie mam porównania. Poza tym zachwycam się obsadą i grą aktorską. Postać Filipa Orleańskiego to naprawdę dobra robota, czy któś inny na jego miesjcu byłby tak...słodki? :) Noi "kat" króla, szef tajnej policji - Fabien Marchal, ponury i niedostępny.... ale z drugiej strony to tajemnicze, pociągające spojrzenie...no boski!
zdjęcia- filmweb.pl