niedziela, 27 marca 2016

Szyk w stylu Catherine Zeta-Jones

Kilka dniu temu leciał w tv film z Catherine Zeta-Jones, który mimowolnie przykuł moją uwagę. Nawet nie zamierzałam go oglądać, ot tak po prostu sobie leciał w tle i nawet nie wiem co skłoniło mnie do tego żeby siąść wygodnie w fotelu i gapić się ekran. Film w zasadzie był strasznie naiwny i cukierkowy ale nie mogłam oderwać oczu od kreacji Catherine. Fabuły opowiadać nie ma sensu ale nie omieszkałam poszukać w internecie kadrów z filmu.

I tak - najbardziej urzekły mnie kreacje z czerwienią w roli głównej ze złotą biżuterią. Naszyjnik jest po prostu boski, zresztą podobnie jak kolczyki...trochę takie cygańskie. I do tego ten makijaż - podkreśla czerwień sukienki.



Tu nieco inny naszyjnik, trochę mniej przypadł mi do gustu ale makijaż rewelacja! Uwielbiam te złote refleksy we włosach...



I znowu "skromny" naszyjnik, dekolt w kształcie V i miniaturowa złota torebka...Szkoda, że na zdjęciu nie widać tego białego pudla, którego trzyma na smyczy. Pozwolę sobie zacytować tekst Georga Clooney'a który wypowiada do niej w tej scenie: "Do twarzy Ci z bogactwem"...a ja powiedziałbym raczej "Do twarzy Ci ze złotem"...


No to tym razem złoto w roli głównej i delikatna biżuteria:



Piękny płaszcz:


Biel też robi wrażenie...Niestety nie znalazłam zdjęcia pełnego stroju Catherine. Biały żakiet z długim rękawem, białe spodnie, buty na obcasie i ciemne okulary...


A teraz coś na słodko i różowo... Zapinana bluzka w stylu lat 60, malutkie kolczyki (perełki?), i włosy zebrane do tyłu.





a Tutaj pudrowy róż, zwiewny materiał, duże, złote koła w uszach, i przepaska na szyi...równie zwiewna...



W co ubrać się na basen? Strój w kolorze mocnego różu, opaska na włosy z pomarańczowym akcentem i koniecznie złote szpilki!



Kto powiedział, że do jej ciepłego typu urody nie pasuje niebieski? Zwłaszcza z takim naszyjnikiem...



Na koniec czerń i biel. Moim zdaniem najmniej efektowny.


Z tego wszystkiego zapomniałam nawet nadmienić tytuł filmu..."Okrucieństwo nie do przyjęcia".

zdjęcia: filmweb.pl, film.onet.pl

piątek, 26 lutego 2016

Francja elegancja

Zawsze fascynowała mnie stylistyka epoki baroku i późniejszego rokoko tak więc bardzo ucieszyłam się na wieść, że w telewizji pojawi się serial o życiu dworskim w Wersalu. Wcześniej zafascynował mnie film Maria Antonina, Sofii Coppoli, a szczególnie kostiumy i  klimat filmu - baaardzo kobiecy...:)






Oczekiwałam więc, że "Wersal, prawo krwi" będzie w podobnej stylistyce. Jednak pierwsze odcinki zawiodły mnie. Zaczynając od tego, że serial kręcony jest trochę w przytłumionych kolorach. Ale to szczegół. Głównie chodziło mi o to że film emanuje okrucieństwem, sceny są bardzo realistyczne. Coś w stylu "Gry o tron", która nie za bardzo przypadła mi do gustu. Trochę się to kłóciło z moją romantyczną wizją tych czasów. Z tego powodu darowałam sobie kilka następnych odcinków ale ciekawość wzięła górę. I tak przełom nastąpił w 9 i 10 odcinku.
Niektórzy narzekają, że serial jest monotonny i nie trzyma w napięciu. Trochę nie rozumiem tej krytyki, bo ja siedzę prawie przyklejona do monitora w oczekiwaniu co dalej nastąpi. Ale może to dlatego, że nie oglądam żadnych innych seriali i nie mam porównania. Poza tym zachwycam się obsadą i grą aktorską. Postać Filipa Orleańskiego to naprawdę dobra robota, czy któś inny na jego miesjcu byłby tak...słodki? :) Noi "kat" króla, szef tajnej policji - Fabien Marchal, ponury i niedostępny.... ale z drugiej strony to tajemnicze, pociągające spojrzenie...no boski!














zdjęcia- filmweb.pl